Jak długo już nosisz ten sam wciąż kurz
			Strącony z sandałów fałszywych proroków
			Mój lotny wietrze
			Gdzie biegły tamte ślady, te których już
			Od zawsze nie ma w klepsydrze złych kroków
			Mój drogi, westchnij
			Szepcz mi jeszcze
			Bo zapomniałam każdego świtu
			Każdej iskry zgaszonej anestezją
			Krzycz mi jeszcze
			Serca wichura niech umrze w ukryciu
			W pożarze ust pod koroną brzeźną
			Śpiewaj mi jeszcze
			Aż stanę się deszczem
			I zajdą oczy bezsenną mgłą
			Gdy dotknę światła czekanej gwiazdy
			I stanę się wreszcie
			Ach, wietrze…
			
			Zagłuszył ją grzmot —
			Przez krople szarej salwy
			Nie usłyszałem więcej.
			
			
			styczeń 2015