W czułości białej i w rosie
Rozpływam się miękki, obłoczny
Ponad gwiezdne Styksy niosę
Ducha za odrzwia nocy

Namaszczam lśnieniem łagodnym
Starganą trudami brodę
Wzrok głodny karmię pogodą
Na długi szlak z powrotem

Przez nici śpiewów ptaszęcych
Nawlekam paciorki ukojeń
I wdycham na kwietnej łące
Światło na wieczność moje

Wychodzę na mchów kobierzec
Bosymi poń stąpam pięty
Już za mną ja martwy leżę
Jak maki rozkwitnięty


9 lipca – 8 grudnia 2019