kiedyś, gdy forma z ciała
żyjąca duch–materia
świadoma swego istnienia —
myślałam o życiu wiecznym
przywarła do śmierci skurczem mięśni
wątpiłam w to poza z matczynej książki
dziwaczne i niezrozumiałe
i nie widziałam w przygasłych Jej oczach
mętnego odbicia tego, co dalej
gdy później, zbyt późno
w pożółkłym relikcie
ożywić zechciałam się Jej nadzieją —
te karty zeschłe i nieznajome
pokładły się na mnie tylko cieniem
teraz, gdy wyszłam nareszcie nad
ułomną ludzką naturę
sięgając po boskie samo–stworzenie —
niewieście ciało nie z żebra, a
z zuchwałej myśli Adama
w wylanej krwi z kielicha kości
kosztuję owoc złamanej przysięgi
za życia na żer oddany sępom
najświętszy miąższ moich trzewi
mój Boże, nie–Stwórco!
już pogrzebałam siebie i
stoję nad próżnym — na wieczność — grobem
nowa, wzgardziwszy Matki darem
Ja, wykuta z pychy i metalu
4 maja – 9 lipca 2019